niedziela, 31 sierpnia 2014

Na walizkach

Kolejna porcja prania wyschła niemalże na wiór, gdy w końcu zdecydowałam się ją zebrać z suszarki, poskładać w wielce nieidealną kostkę, a następnie wepchnąć do szafy na chybił trafił. I tak jutro zacznę się pakować, więc nie warto przykładać do kwestii estetycznych zbyt wielkiej wagi. Tak.... Ostatnie dwa miesiące zleciały jak z bicza trzasnął. Ledwie przywykłam do nowego lokum, a już muszę je opuścić. Cóż. Taki był plan. Takie były zasady. Ku mej uciesze przenosimy się do małej, kompaktowej kawalerki, na dodatek ulicę dalej od obecnego mieszkania. Wreszcie będziemy żyć SAMI. Bez żadnych dziwnych współlokatorów za ścianą. Bez kupowania płynu do naczyń na zmianę. Bez sztampowych rozmów o pogodzie i kolejek do łazienki. SAMI! Za ten niebywały luksus trzeba niestety nieco więcej zapłacić, jednak warto się szarpnąć, tak dla swojego zdrowia psychicznego, zwłaszcza, że różnica w utrzymaniu dużego pokoju, a kawalerki jest stosunkowo niewielka.

Sami... 
Bożejaksięcieszę!

http://blog.brownpaperbunny.com/

Tak poza tym...
Do wakacyjnej wyprawy pozostał niespełna tydzień. Tydzień bardzo intensywny, bo prócz przeprowadzki czekają nas ostatnie przeróbki auta, zakupy kilku drobiazgów, ubezpieczenia i suchego prowiantu. Zaczynam odczuwać lekki, całkiem przyjemny dreszczyk emocji. Od czasów szalonej wyprawy na Krym z plecakiem, zupkami chińskimi i śpiworem pod pachą, prowadziłam dość ucywilizowane życie, podróżując tu i tam niczym niemiecki emeryt. Tym razem będzie ZUPEŁNIE INACZEJ. Dlatego... Kochani! Z uwagi na charakter niniejszej podróży oraz świadome, dobrowolne skazanie się na życie nomada, chciałabym już dziś ogłosić ok. miesięczny przestój na blogu, jednocześnie wszystkich zainteresowanych trasą, zdjęciami i opisami z wojaży zaprosić na funpage'aktóry, będąc wygodniejszy w prowadzeniu, zastąpi maluchowego bloga. Idę. Biegnę. Lecę się pakować! Pozdrawiam Was serdecznie i do spisania w październiku! :)

3 komentarze: